piątek, 30 października 2015

Recenzja Fangirl Rainbow Rowell

Hej wszystkim!! Witam się z wami po długiej nieobecności .Wiem miałam wtedy wstawić recenzje , ale nie podejrzewałam ,że tyle czasu mi zajmie pakowanie, potem podczas pobytu we Włoszech .Natomiast miałam w późniejszym czasie dużo zaległości oraz dopadła lekka 'chandra' i brak humoru . Na szczęście już do was wróciłam. Zapraszam do czytania:)

                               RECENZJA FANGIRL RAINBOW ROWELL

Zanim nie przeczytałam tej , jakże zachwycającej powieści słyszałam naprawdę wiele opinii. Jedni  mówili ,że tej powieści brakuje tego czegoś , natomiast inni uważali, że książka jest naprawdę genialna . Ja oczywiście zaliczam się do tych drugich .
Na początku poznajemy Cat , którą można nazwać odludkiem i osobą kochającą swoje towarzystwo. Jednak mimo  to od dzieciństwa jest nierozłączna ze swoją siostrą bliźniaczką Wren. Siostry są przeciwieństwami Wren jest szalona , otwarta na ludzi , dziewczęca i kocha imprezy, natomiast Cat niczym się nie wyróżnia , jest szarą myszką , kocha czytać książki o Simonie Snow , nawet sama pisze o nim fanfiction, które jest bardzo popularne. Wszystko się komplikuje , jak mają pójść do college'u . Wren uważa, że nie muszą być tak nierozłączne ze swoją siostrą i oddala się od niej . Cat spędza dużo czasu nad pisaniem swojego fanfiction starając się zdążyć napisać swoje zakończenie książki przed samą autorką . Czy uda jej się ? W między czasie zaprzyjaźnia się z nową współlokatorką  Ren  i poznaje moim zdaniem naprawdę świetnego i przemiłego chłopaka Leviego , którego z czasem zaczyna dążyć oraz silniejszym uczuciem . Na tym zakończę , ponieważ nie chce wam za dużo zdradzać treści .Książka jest moim zdaniem lekka , przyjemna . Uwierzcie mi naprawdę szybko się ją. Zaskoczyło mnie to , oczywiście pozytywnie ,że w książce są fragmenty fanfiction zamieszczanego przez Cat czy też samą autorkę serii o Simonie i Bazie . Gorąco polecam tą lekturę , która może wam poprawić wam nastrój w te mroźne jesienne dni .

piątek, 16 października 2015

#2 RECENZJA KSIĄŻKI "MIASTECZKO NONSTEAD" :)

Po dłuższej nieobecności wreszcie do Was powracam z nową recenzją. Przyznam się szczerze, że napisałam ją w tamtym tygodniu jednak nie miałam czasu żeby ją wstawić. Ale cóż jestem i serdecznie zapraszam do czytania! :)

OPIS z tyłu książki:
"To cholerne miasto kryje w sobie coś, co niszczy ludzi. Jednego po drugim.
Uwielbiam strach, Nie ma prawdziwszego uczucia od strachu. Ci, którzy uważają miłość za uczucie silniejsze, chyba nigdy się naprawdę nie bali.
Ci, których dotknęło Zło, nie zamieniają się w krwawe bestie. Nie mordują, zatracając się w krwawym szale. Po prostu znikają tak jakby coś się nimi żywiło. Ich jaźń zapada się niczym strawiona. A Zły tymczasem zanosi się strasznym, obłąkanym śmiechem szaleńca, który właśnie zgasił kolejne życie.
Myślicie, że w naszym świecie na wcielone Zło nie ma już miejsca? To tak, jakby sądzić, że lew śpi bo nie ryczy." - "Miasteczko Nonstead" - Marcin Mortka (wyd. FABRYKA SŁÓW/FABRYKA STRACHU).

OKŁADKA:
Kupiłam tę książkę ponieważ, zapowiadała się ciekawie i cena była przystępna (koszt około 10 złotych to nie jest majątek, nawet jeśliby mi się nie spodobała ;)) Co do okładki... hmm... Szczerze? Myślałam, że ludzie przedstawieni na obrazku to zombie :P. Jednak jak się okazało (wynika to z treści utworu) są to ludzie. Z przodu widać stary wiatrak oraz zardzewiałą tablicę informacyjną. W oddali ukazano ów ludzi oraz domy i drzewo - przysłonięte mgłą. Mało "wyrazista" aczkolwiek przedstawia motyw małego miasteczka - tytułowego Nonstead. Bardzo duże nawiązanie do utworu.

MÓJ OPIS:
Nathan McCarnish, na początku przedstawiający się jako Wayne Wobson, próbuje uciec (z Nowego Jorku) od swojego poprzedniego życia i spróbować czegoś nowego w znanym mu wcześniej Nonstead. Na początku pobytu w miasteczku poznaje trzech ludzi : Skinnera, pana McIntyre oraz Annę Craig, której później pomaga w rozwiązaniu sprawy decydującej o losach małej Vanessy - córki kobiety. Nathanowi udaje się zrozumieć treść rozmów między dziewczynką a tajemniczym głosem przez co umiera jedna z osób. Kiedy mężczyzna myślał, że wszystko wróciło do normy, pojawiają się kolejne sprawy - m.in wędrówki McIntyre, telefoniczna linia z piekła rodem pastora Ransberga oraz czarny pies (jak się później okazało był to wilk) Skinnera. Życie w Nonstead toczy się dalej i kiedy pisarz myśli, że wszystko jest w porządku przyjeżdża do niego agent - Dartsworth. Organizuje spotkanie autorskie, które okazuje się porażką i rozwiązanie zagadki nie chyli się lu końcowi. Jednak z Dartsworthem dzieją się dziwne rzeczy i znów powraca koszmar Anny. Z mieszkańcami małego miasteczka jest coraz gorzej - każdy z nich ukrywa jakąś tajemnice. Będąc u kobiety, dzwoni do McCarnisha telefon - odnalazła się Fiona. Aczkolwiek będąc na miejscu, Nathan wpada w pułapkę. Pomimo porażenia i uwiązania odnalazł pomocną dłoń (towarzyszącą mu większość czasu), razem z dziewczyną powracają do domu, gdzie czeka na mężczyznę niemiła niespodzianka. Jednakże udało mu się wraz z Owenem i Skinnerem odkryć tajemnicę, kryjącą się w pobliskim sklepie "Maddie's".
Nie przypuszczałam, że ta książka będzie straszna. Pisało, że jest to horror jednak nie sądziłam, że akcja tak się potoczy. Nie byłam na to przygotowana. Pełna napięcia, mnóstwo przekleństw, fabuła niedająca spać po nocach (Uwaga! Wciąga!) zaskoczyła mnie. I to pozytywnie. Nigdy nie czytałam twórczości Marcina Mortki, ale z chęcią sięgnę po inne książki tego autora.
Akcja utworu jest bardzo klimatyczna (Wiem, wiem, dziwnie to brzmi, zdaję sobie z tego sprawę ;D). Wprowadza w nastrój opisanego miasteczka - sennego, mglistego i ponurego Nonstead. Bohater "wychodząc" z jednej sytuacji wpadał w drugą i tak w kółko. Cały czas coś się działo. Na początku nie mogłam zrozumieć dlaczego pod koniec każdego rozdziału znajduje się tekst (a la jak z forum - pisany taką czcionką) jednak po pewnym czasie wszystko się pięknie wyjaśnia. W niektórych momentach wkurzało mnie zachowanie Skinnera oraz to, że autor z jednego wydarzenia opisywał drugie i musiałam czytać te fragmenty dwukrotnie. Najbardziej zdenerwowało mnie to jak została opisana sytuacja pod koniec książki - w sklepie "Maddie's". Szybko tą akcje zaczął i tak samo szybko zakończył (mało zrozumiałam z tego momentu, ale może się okazać, że mam za wolny tok myślenia i jak zwykle moja wyobraźnia znów płata mi figle ;))

MOJA OCENA: 4/6
Książka według mnie nie jest najgorsza, jednak nie jest też najlepsza. Polecam ją osobą, które lubią czytać horrory (buu :P). Niezbyt trafiła w moje gusta. Aczkolwiek, uwielbiam klimat tej powieści. Nie wiem czy przeczytałabym ją jeszcze raz. Może za parę lat. Przygotowane na półce mam już inne książki Marcina Mortki więc z pewnością za niedługo je przeczytam :).
A jaka jest twoja opinia? Podziel się nią! W razie wątpliwości lub uzyskania większej ilości informacji, śmiało pisz do Nas! Mail - betweenthepages.polska@gmail.com

PS. Uważam, że ta recenzja jest fatalna (heh, szczerość) jednak musiałam coś naskrobać. Do zobaczenia i poczytania w następnym poście, który pojawi się już niebawem - WisBoo



piątek, 2 października 2015

Siemka ludzie zapraszam na nasz fanpage na facebooku  https://m.facebook.com/profile.php?id=1719254298295649&__mref=message_bubble  , możecie się tam dowiedzieć o częstotliwości dodawania postów /Wika